Sylwia Juszczak: Marzenia krojone na miarę

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Rolę oficera wywiadu wymarzyła sobie dawno temu. Dziś śmieje się, że Vincent V. Severski zdążył ją dla niej napisać. W życiu zjawiskowa blond piękność, żona i matka organizująca życie rodzinne czasem na odległość. Na ekranie wysportowany, nieugięty szpieg w spódnicy wspinający się po ściankach niczym kozica. Odrobinę niepokorna, wszędzie jej pełno, marzy o teatrze, który jej nie uziemi. Sylwia Juszczak wie, że w życiu nigdy nie jest za późno na spełnianie marzeń.

Serial „Nielegalni”, który pojawił się w telewizji CANAL+ 21 października, jest pierwszym serialem szpiegowskim od czasów Stawki większej niż życie. Wyzwanie, prawda?

Wyzwanie na pewno, cieszę się, że mi się udało w moim życiu, nie tak krótkim, zagrać postać szpiega, oficera wywiadu. Czekałam na to, byłam pewna, że nie zdążę, a jednak udało się i cudownie, że Vincent V. Severski napisał tę książki i że padło na mnie.

Jest dwóch reżyserów pierwszej serii Nielegalnych. Czy czujesz jakieś różnice w pracy na planie jednego i drugiego reżysera?

Tak, bo to dwie inne osobowości, jeśli chodzi o pomysły i sposób filmowania. Leszka Dawida znam ze studiów, studiowaliśmy równolegle, robiliśmy razem jakieś etiudy, zawsze nam się cudownie pracowało. Grałam w jego filmie „Ki”. Janka poznałam gdzieś po drodze, ale wcześniej nie pracowaliśmy razem. Janka musiałam się nauczyć. To bardzo fajne i ciekawe doświadczenie. Bardzo się polubiliśmy. Zupełnie inaczej gra się u obu reżyserów. Na planie u Janka upewniałam się, czy iść w tę czy w inną stronę. Był konkretny, czułam się bezpiecznie i powiedziałam: Ufam Ci. Uważam, że dobrze zrobiłam, że aktor powinien ufać reżyserowi w prowadzeniu roli, postaci, całego przedsięwzięcia.

 
Reklama

SYLWIA-JUSZCZAK-_-FOT-TOMASZ-SAGAN-_-ANYWHERE-2

Wydaje mi się, że to jest trudniejsze dla Ciebie, jako aktorki, kiedy współpracujesz przy kilku odcinkach z jednym reżyserem, a przy kolejnych kilku z drugim.

Między kręceniem pierwszych pięciu i kolejnych pięciu odcinków był spory upływ czasu. Kręciliśmy z Leszkiem jesienią, a wiosną i latem kręciliśmy odcinki z Jankiem, więc nie odczuwałam żadnego dyskomfortu.

Twoją postać poznajemy na ściance wspinaczkowej. Czy to było dla Ciebie wyzwanie…?

To było ciekawe wyzwanie, żałuję, że zajęć na ściance było tak mało. Kosztowało mnie to dużo zachodu i wysiłku, to nie jest takie proste, na jakie wygląda. Natomiast bardzo lubię takie fizyczne zadania, zajęcia z kaskaderami, z bronią, ścianki wspinaczkowe. Ja uwielbiam sport. I to doświadczenie było niesamowite.

Tak, to że sport uwielbiasz, to wiem, bo podglądam Cię na Instagramie. Wiem też, że dużo ćwiczysz.

Mam na tym punkcie hopla.

Kto Cię uczył wspinaczki? Czy to było pierwsze Twoje spotkanie ze ścianką wspinaczkową?

Tak, to było pierwsze spotkanie z tym sportem. Produkcja załatwiła mi zajęcia na jednej z największych sal wspinaczkowych w Warszawie. Robi wrażenie, taka maczuga, na którą miałam się wspiąć bardzo szybko i sprawnie, a to było praktycznie niemożliwe, jak się na tym człowiek nie zna. Podstawy mam dobre, tak myślę.

Grasz w serialu szpiegowskim, czyli w historii, w którą musisz wejść czy chcesz, czy nie. W rzeczywistości masz dorastające dzieci, czy kiedy gra się taką postać, która coś odkrywa, węszy, tropi, próbuje dotrzeć do jakiejś tajemnicy, to przekłada się w jakiś sposób na życie prywatne? Czy wychodzisz z planu i odcinasz się od tego kompletnie?

Wydaje mi się, że wychodzę z planu i odcinam się kompletnie. Czasem jak mnie ktoś wkurzy, zdenerwuje sytuacja na planie, co się rzadko zdarza, to te emocje zabieram ze sobą. Chociaż wszyscy wiedzą, że jestem osobą, wbrew pozorom, naprawdę bardzo cierpliwą (śmiech). To, że gram w serialu szpiegowskim nie przekłada się w żaden sposób nawet na wyobraźnię, na temat tego, co może się wydarzyć. Gdybym miała słuchać wszystkiego, co dzieje się naokoło, i bać się potencjalnych wydarzeń, to nikogo bym nie wypuściła z domu, bo przecież zawsze może się coś wydarzyć. Jedyne co robię, to tłumaczę dzieciom i proszę ich o uważność. Nic więcej nie zrobisz. Kiedyś my nie mieliśmy komórek, nie mieliśmy Internetu, musieliśmy wrócić do domu. I wracaliśmy bez przygód.

SYLWIA-JUSZCZAK-_-FOT-TOMASZ-SAGAN-_-ANYWHERE-4

I raczej nic się wtedy złego nie działo. Jak Ci się współpracowało z pozostałą obsadą „Nielegalnych”? W serialu gra mnóstwo fantastycznych osób, od Grzegorza Damięckiego po Andrzeja Seweryna. Miałaś z nimi styczność na planie?

Z Grzesiem miałam styczność, bardzo fajnie nam się pracowało. Nie zawsze tak się dzieje, że między ludźmi tworzy się rodzaj współpracy nad tą prawdą, którą mamy do przekazania widzowi. U nas to się wydarzyło. Z Agnieszką Grochowską też świetnie się pracuje. To z nimi miałam największy kontakt i jeszcze z Marcinem Czarnikiem, mieliśmy ze sobą duży kontakt. Muszę podkreślić, że obie ekipy filmowe były cudowne, wspaniale się razem pracowało.

W jaki sposób się przygotowywałaś do tego serialu? Jest to zupełnie inny świat, niż ten, w którym do tej pory grałaś – trzeba w niego wejść, poznać go. Spotkałaś się z osobą, którą grasz?

Spotkałam ją dopiero na premierze. Wiedziałam, że jestem podobno podobna, z ruchów, gestów, ale nie spotkałyśmy się przed zdjęciami. To było bardzo miłe spotkanie.

Jaka jest grana przez Ciebie postać, w rzeczywistości?

Jak z boku patrzę, bardzo jesteśmy podobne. Wydaje się bardzo ciepłą osobą, energetyczną i mamy jakiś wspólny mianownik.

To daje do myślenia. Serial szpiegowski kojarzy się ze sprawnością fizyczną i z bronią, miałaś spotkania na strzelnicy? Jak to przygotowanie do roli wyglądało od strony technicznej?

Nie mieliśmy spotkań na strzelnicy, ale mieliśmy zajęcia z kaskaderami, zajęcia z bronią, zajęcia na sali wspinaczkowej. Mieliśmy też zajęcia językowe, najbardziej mi zależało na tym, żebym dobrze nauczyła się swoich kwestii. Nie umiem się uczyć na małpę, muszę wiedzieć dokładnie, czego się uczę, więc z Tomkiem i z nauczycielkami angielskiego na tyle długo się uczyłam, żeby weszło mi to w krew. Mam nadzieję, że udało mi się powiedzieć swoje kwestie dosyć naturalnie, że są one osadzone w postaci.

Wiemy, że autor powieści był z wami na planie, jak rozumiem, przyglądał się waszej pracy. Dawał jakieś wskazówki?

Tak, jak pytaliśmy, to oczywiście mówił, ale przede wszystkim opowiadał mnóstwo ciekawych historii, z których można było zaczerpnąć wiele ważnych informacji do budowania postaci. Niektóre z tych opowieści były wręcz niesamowite. Myślę, że to była 1/50 tego, co mógł nam opowiedzieć. Myślę, że autor książki jest kopalnią wiedzy i historii.

Życie zawodowe życiem zawodowym, ale jest przede wszystkim życie prywatne. U Ciebie sporo się dzieje, można Cię podglądać na Instagramie. Bardzo jestem ciekawa, jak traktujesz media społecznościowe. Każdy aktor, artysta traktuje je trochę inaczej. Do czego one są Ci potrzebne?

Wiesz, cały czas się tego uczę, bo jest mi potrzebne, chociażby po to, żeby mieć kontakt z synami, żeby wiedzieć, o czym i jakim językiem mówią. Żyjemy w takich czasach, które różnią się od czasów naszego dzieciństwa. Chcę być blisko dzieci, więc muszę być na bieżąco. Media społecznościowe są ważnym narzędziem promocyjnym dla aktora, ale życie toczy się gdzieś indziej i trzeba zachować zdrowy dystans. Dlatego czasem wrzucam ciekawe zdjęcia zawodowe, czasem promuję zdrowy tryb życia, a zdjęcia prywatne umieszczam na Instagramie niezwykle rzadko.

Nie do końca odkrywasz swoją prywatność, np. nie pokazujesz twarzy dzieci.

Nie. Kiedyś popełniłam taki błąd, jeszcze nieświadoma zagrożeń, zdarzało mi się wrzucić jakieś nasze wspólne zdjęcia. Nie wiedziałam, z czym to może się wiązać, jakie jest później przyzwolenie na wchodzenie ci w butach do domu.

Przeżyłaś to na własnej skórze?

Tak. I od tego czasu tego nie robię.

Sylwio, życie serialowe jest dość trudne. Zastanawiam się nad tym, jak łączysz jedno z drugim, jak udawało Ci się połączyć jeden serial z graniem w Norwegii i życiem rodzinnym? Jak to się składa do kupy, żeby wszystko działało jak w zegarku?

To bardzo ciekawe pytanie. Mój temperament nie pozwoliłby mi pracować w określonych ramach czasowych, dlatego nie widziałabym siebie w pracy od 8:00 do 16:00, ale w związku z tym mój tryb życia wymaga dobrze ułożonego planu dnia. Kiedy pracowałam w Norwegii, wyjeżdżałam z kraju na dłuższy czas, ale rodzinę zostawiałam pod opieką. Potem gdy wracałam, poświęcałam moim najbliższym 100% czasu. Ja wbrew pozorom myślę, że my aktorzy, jesteśmy w trochę lepszej sytuacji. To fakt, bardzo dużo pracujemy poza domem, ale później jesteśmy w stanie wynagrodzić i spędzić czas wolny w pełni z rodziną. Jedyną trudną dla mnie sytuacją była ta, w której pracowałam w Norwegii i nie miałam nikogo bliskiego do pomocy. W takich sytuacjach zawsze dzieje się coś nieprzewidywalnego, np. złamana noga albo ręka – tak się działo, kiedy pracowałam za granicą.

Czy serialowe życie jest ciekawe?

Ja nigdy nie brałam udziału, świadomie, w długofalowym serialu, który ma np. 3000 odcinków. To był mój świadomy wybór. Wolę krótsze formy. Oczywiście, gdyby było coś bardzo, bardzo ciekawego to, czemu nie, ale były też sytuacje w życiu, w których było mi bardzo trudno, więc brałam to, co przyniosło mi życie. Nie przebierałam w ofertach. Mam dzieci, mam rodzinę, muszę sobie radzić, ale jeżeli mam taki komfort wyboru, a dziś mam, to wybiorę coś, co jest bliższe mojej pracy i tego, co chciałabym robić, moich aspiracji.

SYLWIA-JUSZCZAK-_-FOT-TOMASZ-SAGAN-_-ANYWHERE-I1

A teatr? Jest miejsce na teatr w Twoim życiu?

Właśnie do tego dojrzewam. Bardzo lubię teatr i myślę, że współczesne sceny teatralne są mi bardzo bliskie, bo aktorzy grają spektakle także poza murami własnego teatru. Chciałabym, żeby teatr był częścią mojego życia, do tej pory przez różne życiowe sytuacje nie miałam okazji, żeby wejść na scenę teatralną na dłużej. Mam nadzieję, że to się wkrótce zmieni.

Zmiany w życiu są bardzo ważne. Ja jako widz życzę sobie Ciebie zobaczyć w teatrze i mam nadzieję, że nastąpi to…

Niebawem!

Masz jakąś wizję tego, jaką rolę chciałabyś zagrać? Część aktorów marzy o roli, a potem to marzenie się spełnia. Np. Borys Szyc, zawsze chciał zagrać Hamleta. Zagrał, a teraz idzie w innym kierunku.

Uwielbiam role nieoczywiste, więc trzymając się Szekspira, chętnie zagrałabym rolę Hamleta, chętniej niż Julię z Romea i Julii. (śmiech) Najważniejsze, żeby zagrać ciekawą i wielowymiarową rolę, w której można pokazać wszystkie swoje barwy. Rola powinna być wyzwaniem, a aktor powinien marzyć o powrocie do tej roli po każdym wyjściu na scenę. Takiego wyzwania szukam.

 

fot.: Tomasz Sagan

Reklama