Pomorskie Stranger Things

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Polska na pozór wydaje się mało interesującym miejscem. W innych zakątkach świata z nieba spadają superbohaterowie, oceany rozstępują się przed pradawnymi bestiami, a na ulicach walczą ogromne roboty. Nad Wisłą popkultura oferuje nam co najwyżej diabła Piszczałkę i mafiosów będących na bakier z ojczystą mową. Jednak powoli wynurzamy się spod zalewu nie zawsze wartościowej, zagranicznej rozrywki. Komiks Brom zabierze nas do wypełnionych magią i mrocznymi wierzeniami pomorskich zakątków, gdzie wszystko co mroczne może się zdarzyć.

Brom, na pozór zwyczajny chłopiec z Gdańska, wiedzie spokojne życie ze swoją matką do czasu, gdy zostaje wysłany do Kartuz na wakacje. Tam poznaje kuzynkę Marysię i odkrywa kilka mrocznych tajemnic, w tym fakt, że jago rodzicielka jest wiedźmą. Tak rozpoczyna się historia przyjaźni nastolatków obdarzonych paranormalnymi zdolnościami, a wszystko w scenerii pełnej dawnych wierzeń i legend. Akcja szybko powraca do Gdańska by, na dobrze nam znanych ulicach, eksponować kolejne przygody, podczas których nawiązują się nowe znajomości. W ten sposób powstaje specyficzna paczka, która musi radzić sobie z brzemieniem paranormalnych mocy i zdarzeń.

Największą zaletą komiksu Unki Odyi nie jest wbrew pozorom baśniowy klimat, a świetnie zarysowane relacje między nastolatkami. Tam gdzie inni twórcy często potrafią polec, autorka zachowała świeżość i naturalność. Mieszanie realnych problemów młodych ludzi z fantastycznymi zdarzeniami to dość popularny zabieg współczesnych twórców, lecz nie każdemu wychodzi on na dobre. W Bromie bohaterowie są przekonujący, a ich perypetie wciągające. Choć jest to komiks dla wszystkich, to dojrzewający czytelnicy mogą sobie szczególnie upodobać przygody gdańskich rówieśników.

Nie tylko scenariusz staje na wysokości zadania. Charakterystyczna kreska autorki wprowadza nas w rzeczywistość zawieszoną między snem a jawą. Odya włożyła dużo wysiłku, by rzetelnie oddać architekturę Gdańska, nie idąc na skróty sportretowała znane lokacje wystarczająco dokładnie, by każdy mógł je rozpoznać. W jej świecie na każdym rogu czekają na nas przeróżne niesamowitości, które harmonijnie wkomponowują się w przyziemną codzienność. Wachlarz napotykanych bestii jest szeroki – zaczynając od powszechnie znanych wilkołaków po niezwykle oryginalne senne monstra. W efekcie otrzymujemy kompletne dzieło łączące w sobie rozrywkę, ale również pomorski klimat.

Brom nie wpisuje się w kategorię komiksów „dobrych jak na Polskę”, gdyż po prostu jest dobry bez podziału na kategorie geograficzne. Unka Odya znalazła złoty środek między popularnymi elementami rozrywki a lokalnym patriotyzmem i regionalną kulturą. Nie sposób uciec od porównań do takich hitów jak Stranger Things, czy Dark. Tym razem jednak fani sensacji i niewyjaśnionych zjawisk nie muszą wczuwać się w losy zagranicznej młodzieży – mają swoich, miejscowych bohaterów.

Reklama