W Journal of Clinical Psychology opublikowano badania, które wykazują, że 24 z 28 terapeutów googluje swoich pacjentów.
Do eksperymentu zrekrutowano 28 psychoterapeutów, w tym 19 kobiet i 9 mężczyzn w wieku od 36 do75 lat (średnio 57 lat). Jedynie 4 osoby z zadeklarowały, że poza nazwiskiem i kwestiami poruszanymi na terapii, pacjenci pozostają anonimowi. Jak twierdzi to nieliczne grono, wyszukiwanie w internecie swoich klientów mogłoby zaważyć na prawidłowej ocenie stanu pacjenta, który powinien być „głównym źródłem informacji”, a dowiadywanie się o nim pośrednio byłoby naruszeniem jego granic. Jeden z lekarzy stwierdził, że „nie jest detektywem, a psychoterapeutą”.
Terapeuci, którzy decydowali się na takie działanie próbowali racjonalizować swoje działanie i ukrywać je przed pacjentami. Zauważono również wstyd, zażenowanie oraz poczucie winy podczas wywiadu z badaczami. Na pytania o powody wyszukiwania klientów online najczęściej pojawiały się odpowiedzi łączące się z tzw. guilty pleasure oraz zaciekawieniem życiem drugiej osoby. Jedna z terapeutek przyznała, że czasami sprawdza pacjentów po latach, żeby sprawdzić, jak się mają.
Niektórzy uczestnicy przyznali natomiast, że lubią uczucie władzy i swojego rodzaju wszechwiedzę.