Po ogłoszeniu wyników exit pollu w Białorusi tysiące osób wyszło na ulicy protestować

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Napięta sytuacja polityczna na Białorusi trwa. Tysiące obywateli buntuje się przeciwko reżimowi władzy.

Problemy wewnętrzne kraju nie zaczęły się wczoraj. W okresie przedwyborczym, niejeden kandydat próbował wejść na listę wyborczą, zbierając podpisy obywateli. Na nic się zdała inicjatywa Walerego Capkały, który zebrał ok. 160 tys. podpisów pod swoją kandydaturą, ponieważ ponad połowa z nich została z jakiegoś powodu odrzucona, a polityk niedopuszczony do wyborów.

Tym sposobem, największą rywalką Łukaszenki stała się Swiatłana Cichanouska. Nastał dzień głosowania. Lokale wyborcze zostały zamknięte wieczorem. Koło 20.00, ogłoszono wyniki exit pollu, na których podstawie przy frekwencji równej 79(!)%, obecny władca uzyskał aż 79,7%.

Społeczeństwo, zdając sobie sprawę, do jakiej rangi urosła dyktatura, postanowiło niezwłocznie wyjść na ulice. Coraz więcej osób domagało się przeprowadzenia uczciwych, demokratycznych wyborów. Policja interweniowała. Starcia stały się na tyle brutalne, że demonstranci zaczęli budować barykady. Białoruskie media zaczęły informować o użyciu armatek wodnych, granatów hukowych oraz broni na gumowe kule przez władze. To był pierwszy raz, kiedy policja dopuściła się tak agresywnych działań.

Do protestu włączała się społeczność zarówno z większych, jak i mniejszych miast. MSW podało informację, że policja wykonywała jedynie swoje obowiązki i to obywatele (część z nich rzekomo pijana) byli wrogo nastawieni do funkcjonariuszy – rzucając w nich płytami chodnikowymi. Co więcej, miano zatrzymać 3000 osób, a informacja o śmierci jednej osoby miała być fake newsem.

Cichanouska nawołuje obywateli o rozwagę i ostrożność. Na ten moment Aleksander Łukaszenko otrzymał 80,2% głosów, z pewnością w najbliższym czasie obywatelom trudno będzie zachować spokój.