Czekam na wiosnę. Taką prawdziwą. Z wychodzeniem.

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Tak niewiele trzeba, żeby wszystko wywrócić do góry nogami. Niemal tak, jak przewraca się wieża z klocków jenga, tak samo szybko nasze dotychczasowe życie runęło o podłogę.

Jeszcze kilka tygodni temu zastanawiałam się gdzie jechać na pierwszy wiosenny weekend, jaką sukienkę kupić na rodzinną uroczystość. W kalendarzu spisywałam sobie listę rzeczy do zrobienia. W międzyczasie wizyta u lekarza, spotkanie ze znajomymi, urodziny koleżanki, randka…
Zastanawiałam się, na co iść do kina, co zrobić na kolacje, jakie buty kupić na wiosnę, czy iść na ten koncert, czy obciąć włosy, czy dalej zapuszczać, czy paznokcie pomalować na czerwono, czy ulubionym lakierem z brokatem.

Przeglądałam internet w poszukiwaniu miejsca na urlop, szukałam fajnych szlaków w Tatrach, gdzie jeszcze nie byłam, spotykałam się ze znajomymi, świętowałam urodziny koleżanki, jadłam, piłam, śmiałam się i z utęsknieniem czekałam na pierwszy dzień wiosny.
I w momencie wszystko szlag trafił! Przyszedł, przekreślił wszystko i zostawił masę pytań w głowie!

Narzekamy na upał latem, na brak śniegu zimą, na kolejki w sklepach, a teraz siedzimy w domu i zastanawiamy się, co będzie dalej z naszym życiem i z nami… Brzmi to wręcz absurdalnie, bo planując ten rok, na początku stycznia, wybuchłabym śmiechem, gdyby ktoś mi powiedział, że tak świat będzie wyglądał za te dwa miesiące. Dzisiaj wizyta w sklepie to kolejka do wejścia, żółta taśma na podłodze z wydzieloną strefą przy kasie, rękawiczki na rękach i maseczka na buzi. Dzisiaj ludzie boją się trochę innych. Dzisiaj o spacerze na zewnątrz można pomarzyć, a wizyta w ulubionej kawiarni to dalekosiężne plany. Dzisiaj dzień wygląda mniej więcej tak, że wstajesz i już jesteś w pracy, bo akurat w moim przypadku mam ten ogromny plus, że mogę pracować zdalnie, czyli z łóżka do laptopa i tak do siedemnastej. Nie jestem fanką takiego trybu pracy, ale wiem, że ludzie w obecnym czasie mają zdecydowanie gorzej, także nawet przez chwilę nie narzekam. Po siedemnastej zazwyczaj zaczynała się ta przyjemniejsza część dnia, dzisiaj śmiało mogę stwierdzić, że już sama praca jest przyjemna, mimo że zdalnie. To bardzo urozmaica, te dziwne dni, te cholernie dziwne dni, kiedy siedzisz na kwarantannie w domu. Popołudnia to teraz filmy, seriale, książki, gotowanie, rozciąganie, kawa wypita bez pospiechu, długie drzemki, sprzątanie, pranie, pisanie, słuchanie muzyki bez limitu, długie rozmyślanie, to wszystko, na co zawsze brakowało nam czasu. Dzisiaj mamy go w nadmiarze, mamy czas na wszystko, tylko nie na życie, bo życia nie ma, jest wegetacja i pustka. Pustka za tym, co było.

Te pierwsze dni wiosny zapamiętam na długo! Z okazji wiosny, umyłam okna, kupiłam kwiaty, pije kawę, czytam, piszę, znów piję kawę i myślę. Czy jak już to minie, będziemy silniejsi, czy to coś zmieni w nas, czy zwyczajnie świat zacznie działać po staremu. Może dzięki temu coś do nas dotrze, może będziemy bardziej doceniać to, co mamy, może docenimy to, że w ogóle żyjemy, a może tylko nauczymy się myć ręce, nucąc pod nosem „Białą armię” Bajmu.

Reklama