JESTEM KORONAPOZYTYWNY

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Na razie nie jest tak źle, prawda? 

Jakbyśmy skoczyli z dachu i byli dopiero na wysokości siódmego piętra. Tam, gdzie mieszka ta słysząca ciągłe stuki-puki osiedlowa wariatka.

Pomyślałem, że skoro wszyscy grzecznie siedzą w domu, to wybiorę się na jakieś zakupy, bo nie lubię kolejek. I ludzi.

Okazało się, że znów pokonałem się sam.

Najpierw przyszło mi do głowy, że może to tłumy głuchoniemych wyległy nieświadomie między regały Tesco. Bo skąd niby mieliby być poinformowani o zagrożeniu? Na pewno nie z wielu programów informacyjnych, jakie widziałem w telewizorze. Znaczy Internecie. Bo nie mam telewizora. Dlatego przecież nie płacę abonamentu…

W każdym razie poza TVP Info brakowało mi trochę w ostatnim tygodniu jakiś machających rękoma ludzi w prawym dolnym rogu ekranu.

Jednak ci w Tesco słuch mieli dobry, bo kiedy tylko kichnąłem, rozstąpili się i odsunęli, jak wampiry uciekające przed święconą wodą, sycząc i wrzeszcząc.

Uspokajam, wciąż jestem zdrowy. Po prostu lubię patrzeć, jak świat płonie.

Mając całą alejkę tylko dla siebie, zacząłem wybierać resztki z prawie pustych półek i dumać nad obecną sytuacją i samym sobą w tejże. Doszedłem do jednego wniosku – nie umiem zarabiać pieniędzy.

Paweł, Paweł, ty ekonomiczny przegrywie – westchnąłem.

Emerytowany amerykański sportowiec Shaquille O’Neill powiedział, że bardzo wcześnie zainwestował w Google’a i jedyne, czego żałuje to tego, że nie zainwestował więcej. Rozumiem go doskonale, sam żałuję, że nie zainwestowałem w spółkę Makarony Polskie. 

Postanowiłem coś zmienić i nie tylko podreperować swój budżet, ale i spełnić jakiś dobry uczynek, dzieląc się tym, co sam posiadam. Podsumowałem swoje aktywa: 

Po pierwsze – miłość. 

Jest we mnie przede wszystkim dużo miłości, którą Was wszystkich w tej chwili chciałem obdzielić. Jak Zbigniew Nowak swoją energią – przez zdjęcie.

Możecie skopiować sobie moje zdjęcie i patrzeć na mnie przez 10 minut dziennie, wiedząc, że życzę Wam dobrze i kocham Was wszystkich. Powinno Wam dać to mniej więcej tyle, co woda od wujka Zbigniewa. 

Cóż, jaka płaca, taka praca.

Po drugie – wiara. 

Wierzę, że wszystko będzie dobrze. Wierzę, że wyciągniemy z tej sytuacji jakieś pozytywne wnioski, które sprawią, że świat po pandemii będzie dużo lepszy. 

Tak, jak robił się lepszy za każdym razem po tych wszystkich poprzednich cholerach, dżumach i innych hiszpankach. 

Wierzę też, że koronawirusa można pokonać. I wierzę, że jak piszą w Internecie, można go pokonać kokainą.

Lekarze mówią, że nie można, ale co te sowicie opłacane przez koncerny farmaceutyczne, wyposażane co roku przez Jurka Owsiaka, a nie dofinansowywane przez rząd konowały mogą wiedzieć? 

Żałośni jesteście, Lekarze. W chuj dwulicowi. Nara.

Ja wierzę, że na koronawirusa są dwa leki – Witamina C doktora ziemby i wyżej wspomniana kokaina.

Nie wiem co wybierzecie, ale przypominam, żeby nie wciągać tego w grupie przez ten sam banknot, bo wirus przenosi się na pieniążkach.

Nie wiem czy Tom Hanks zaraził się właśnie przez pieniądze, ale faktem jest, że ma koronawirusa. 

Steve Jobs miał raka trzustki. 

Potwierdza się moja teza, że bogaci, jak zwykle mają wszystko…

Moja miłość i wiara w Was wszystkich jest więc absolutnie za darmo, natomiast jeśli chodzi o resztę rzeczy, którymi mogę się z Wami podzielić to mam:

Dużo wiaderek z IKEI, które mogę komuś potrzebującemu odsprzedać za okazyjne 25 PLN. 

Jeśli ktoś zapyta po co mu te wiaderka, które były rozdawane w IKEI za darmo, podpowiem, że może w nich wynieść ode mnie np. część zgromadzonych przeze mnie w ilości dwunastu metrów kwadratowych rolek papieru toaletowego. Niektóre rolki mają aż trzy mięciutkie warstwy, stąd cena 30 PLN za rolkę, reszta jest z makulatury, czyli ekologiczna, czyli myślę, jedyne 45 PLN i niech będzie moja strata. 

Kochani, nie przestawajmy myśleć ekologicznie, planeta sama się nie uratuje.

Jeśli chodzi o mój zapas spirytusu do dezynfekcji wszystkiego, to na razie mam tylko jedną wannę. Jako, że nie mam licencji na sprzedaż alkoholu, zdecydowałem się sprzedawać słoiki z bezbarwną, nieznaną mi cieczą w środku za 75 PLN za słoik. Uwaga, trzeba przynieść własny słoik. 

Albo na miejscu kupić wyżej wspomniane wiaderko. 

Musimy sobie pomagać!

Wracając do domu z zakupami i wydając w myślach jeszcze niezarobione przeze mnie na moim papierze i wiaderkach pieniądze, byłem świadkiem pewnego niezwykłego zdarzenia. 

Najpierw zobaczyłem ludzi stojących na balkonach, a potem usłyszałem, że z jednego z mieszkań w bloku słychać śpiew. Ludzie wychodzili na balkony i wychylali się z okien, żeby posłuchać trzech śpiewającej staruszek. 

Trzy sąsiadki postanowiły się wzajemnie wspierać i izolowały się razem, a śpiewem dodawały sobie otuchy i umilały czas. 

Śpiewały „Barkę”. 

Część ludzi dołączała się do refrenu, a część się tylko biernie przysłuchiwała. Ja nie mogłem być obojętny. Zadzwoniłem po Straż Miejską.

Jeszcze powiedziałem, że babki śpiewały to ironicznie, co obraża moje religijne uczucia, więc myślę, że już uczą się grypsować.

Na koniec życzę nam wszystkim, abyśmy byli jak najbardziej korona-pozytywni. 

Naukowcy zresztą już uspokajają, że śmiertelność koronowirusa to góra 3%. Dla porównania śmiertelność grypy to 0,1%, SARS-u 11%, Eboli 50%, a ptasiej grypy H5N1 60%.

Ale z drugiej strony naukowcy mówili też, że mamy kryzys klimatyczny, trzeba segregować śmieci i odejść od palenia węglem, więc nie wiem czemu właśnie teraz miałbym zacząć ich słuchać.

Ale może dobrze spełniony obywatelski obowiązek w sprawie podkablowania śpiewających emerytek, oczekiwanie na moją toaletowo-spirytusową fortunę, którą przecież będę chciał wydać albo izolacja skłoniły mnie do pewnych refleksji i zadałem sobie kilka pytań. 

A co, jeśli nie boję się śmierci od koronowirusa, tylko życia w kraju pogrążonym w kryzysie, recesji i skłóconym z wszystkimi dotychczasowymi sojusznikami? Jednym słowem, co dalej, kiedy pandemia się skończy? I czy w ogóle warto powstrzymywać taką piękną katastrofę?

Pytania te zadawałem sobie na głos, co i Wam polecam, bo wtedy jest największa szansa, że zostaniecie usłyszani.

Reklama