Środkowy

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Do dziś pamiętam odcinek „Świata Według Kiepskich”, kiedy to Arnold Boczek wyszedł z „prywatnej publicznej toalety” i zerkając na ścianę korytarza, parsknął śmiechem. Zobaczył bowiem rysunek głowy sąsiada, Mariana Paździocha z sympatycznym dopiskiem –  „Paździoch Fak Ju”.  Słowa mogą boleć, podobnie zresztą jak gesty, które nierzadko wyrażają znacznie więcej! Ba, mogą nawet zapisać się jako symbol triumfu nad oponentami, czego przykład mieliśmy w historii kilkakrotnie. Dajmy na to słynny gest Kozakiewicza (inaczej – „Takiego Wała”). Sposób wykonania – zginamy jedną rękę w łokciu, a następnie łapiemy jej ramię drugą. Pomysłodawca – Władysław Kozakiewicz. Miejsce i rok powstania – Letnie Igrzyska Olimpijskie w Moskwie, 1980. Cel – pokazać wygwizdującej go radzieckiej publiczności, że i tak zdobędzie medal, a oni mogą mu co najwyżej… Nieważne! Przecież to nie ten gest przeżywa ostatnio swój publiczny renesans! Mowa bowiem o wspomnianym w kontekście (nie)kiepskiego serialu „środkowym”. Znany był już w starożytnym Rzymie, gdzie dorobił się nawet specjalnej nazwy – palca bezwstydnego (łac. digitus impudicus). Stanowił wówczas symbol współżycia seksualnego oraz męskiego przyrodzenia. W średniowieczu natomiast służył jako pozdrowienie między mijającymi się rycerzami (lance do góry, czyt. szacun dla ziomków). Do łask powrócił w 1415, kiedy to podczas bitwy pod Azincourt Anglicy pokonali Francuzów, a wszystko to dzięki doskonałym łucznikom. Tym, których udało się złapać, obcinano środkowe i wskazujące palce, by nie mogli naciągać cięciwy łuku. Kiedy więc ekipa Anglików chciała się podroczyć z francuskimi nieprzyjaciółmi, wystawiała  do boju swojego środkowego zawodnika i jego wskazującego kolegę. 

Dziś jednak „trzeci z kolei” pokazywany jest w celu powiedzenia komuś dosadnie – „… się”. Jeśli więc ktoś wyciąga w kierunku drugiego człowieka środkowy palec, powinien mieć świadomość, że nie przejdzie to bez echa. Zastanawiamy się często, czemu ludzie zachowują się niczym dzikusy, a przecież to „autorytety” dają im idealny przykład antytezy ogłady. Prostactwo stało się czymś normalnym i niedługo będzie można bez krępacji drapać się w newralgiczne miejsca, oddawać gazy, bekać oraz przeklinać w miejscach publicznych. Reasumując, drodzy fakowicze – nie dziwcie się, że społeczeństwo was hejtuje. Zapracowaliście sobie na to swoim zachowaniem. 

Reklama