Winna Latorośl

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Jestem skończonym nihilistą. Podejrzewałem to od lat, ale, na szczęście, niedawno potwierdził to szef wszystkich szefów swoją wykładnią na temat wartości i teraz już wiem na pewno. I od razu mi lepiej. Podobno oskarżeni tak mówią: byle do wyroku. Ta mi się nasila z wiekiem.

Kiedyś, dawno temu, pełen pomysłów i zamiarów, młodzieńczej siły i ideałów, wybiegałem z domu z kanapką w ręku naprawiać świat. Pieniędzy było niewiele, jedzenia tyle, co trzeba, za to marzeń i planów pod dostatkiem. Dziś siedzę w pełnym słońcu na jednym ze wzgórz Mezzane di Sotto i patrząc przez palce na pokryte winną latoroślą wzniesienia, piję miejscowe Soave. Trochę wzruszeń, ostatki zachwytów, uniesień, coś o pięknie w stylu Rylskiego tłucze się po głowie. Przysypiam na leżaku.

Myślenia niewiele, pracy jeszcze mniej, pozostają piesze wycieczki do miejscowych winnic i wieczorne wizyty w lokalnych osteriach. I wiecie co? Zazdroszczę Biance. Bianka ma siedem lat i jest córką znajomych. Dbam o higienę, bo to w końcu wakacje, ale kontakt z kilkoma osobami utrzymuję. W końcu, katastrofa jest piękna dopiero w towarzystwie. No więc ten telefon, wiadomość. Magda krzyczy z drugiego pokoju: Dzwoniła E. Wiesz co Bianka powiedziała dziś w szkole? Na pytanie nauczycielki, co lubi robić, odpowiedziała, że lubi być dziewczynką i walczyć o prawa kobiet. Przypominam:Bianka, lat siedem.Śmiechu co niemiara, do wieczora tylko o tym, znajomi, esemesy, telefony, itp. Bianka zrobiła nam dzień. I teraz ja, przysypiając w słońcu Venetto, myślę już tylko o niej. Że jej zazdroszczę, że też bym tak chciał. Żeby znowu z tą kanapką, bez czapki…żeby znowu wierzyć tak mocno jak Bianka, że ten świat można naprawić. Że się jeszcze da. I że to, na co dziś patrzę ze słonecznego wzgórza Mezzane di Sotto, to nie kolejna cisza przed upadkiem tego samego imperium, którego zgliszcza wszędzie dookoła.

Niedawno odbył się Młodzieżowy Strajk Klimatyczny. Młodzież z całego świata wyszła na ulice z pytaniami do polityków. Jeszcze tylko kilka dni i wracam…a może się jeszcze da.

Reklama