Taco Hemingway i Dawid Podsiadło na PGE Narodowym

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

12 września 1987 roku, na Stadionie Dziesięciolecia wystąpił zespół Perfect, tak ten Perfect z Grzegorzem Markowskim na czele. Aż 32 lata musiały minąć, by kolejny polski artysta mógł wypełnić po same brzegi to samo miejsce. Wtedy nie było mnie jeszcze na świecie, dlatego 28 września 2019 roku nie mogło mnie tutaj zabraknąć, zwłaszcza, że to kolejna historyczna data.

18:00 zakorkowane Centrum Warszawy, przepełnione autobusy i tramwaje. Aplikacje odmawiają zamówienia taksówki, kierowców brak. Paraliż miasta. Wysiadając przy Waszyngtona, myślę sobie, “jaki piękny widok”, wszyscy idą dla nich, wszyscy są tu w jednym celu, nawet kilometrowa kolejka przede mną na moment mnie nie wyrwała z tej cudownej aury. Długo czekałam na ten koncert. Długo czekałam na to wydarzenie. 

19:30 siedzę na trybunach, jestem wzruszona widokiem tłumu, ogromnie się cieszę, że mogę w tym uczestniczyć, że mogę być i doświadczać tego pięknego zjawiska i wtedy światła gasną, włosy się jeżą na głowie i wchodzi on cały na czarno i zaczyna się ta piękna historia…

Na tym koncercie trzeba było być. Wszyscy wiedzieli, że będą świadkami historii. 

Można ich lubić mniej lub bardziej, uważać za utalentowanych albo krytykować za całe zamieszanie, które zrobili wokół siebie. Jednak trzeba przyznać, że ta dwójka nie ma sobie w Polsce równych. To o nich mówi się ostatnio najczęściej. Taco Hemingway i Dawid Podsiadło wyprzedali jako pierwsi polscy artyści cały Stadion Narodowy w Warszawie! 

Nikogo nie dziwi, że Metallica to robi, że wyprzedaje bilety w kilka godzin na swoje koncerty. Natomiast inne gorące nazwiska z Zachodu, muszą czasem czekać miesiącami, aby zapełnić Narodowy, a bilety często jeszcze w dniu wydarzenia są dostępne. Swoim koncertem Dawid Podsiadło i Taco Hemingway udowodnili, że Narodowy, dotychczas zarezerwowany dla zagranicznych gwiazd pokroju zespołów Metallica, Coldplay czy Depeche Mode, może też być miejscem artystycznego triumfu polskich artystów i tak też się stało. Zapamiętajcie tę datę – 28 września 2019 dwóch czołowych artystów młodego pokolenia brawurowo przeszło do historii. A może bardziej brawurowo, zapisali się w historii polskiej muzyki. Dawid Podsiadło i Taco Hemingway na jednym koncercie przed 60-tysięczną publicznością wykonali swoje największe przeboje. To z nimi ludzie śpiewali, to ich refreny wyśpiewało prawie 60 tys. osób. Nie dosyć, że wyprzedali bilety co do jednego, to jeszcze poradzili sobie z największym koszmarem Narodowego, czyli słabą akustyką. Z opinii ludzi i swojej mogę śmiało powiedzieć, że było słychać! Było dobrze, bardzo dobrze. 

Gdybym miała wybrać jednego, to chyba bym nie potrafiła wskazać. Po pierwszej części, czyli po koncercie Taco, pomyślałam, że poprzeczka jest postawiona wysoko i Dawid będzie miał spore wyzwanie, żeby nadgonić i dorównać, jednak po pierwszym numerze Dawida, publiczność dosłownie oszalała, a sam Dawid nie mógł wyjść z zachwytu, ile ludzi przyszło. W przypadku Dawida, doprowadzenie go od talent show na Stadion Narodowy to cholernie długa droga, w jego wypadku wystarczył upór, dobra wytwórnia, dużo pracy, świadomość, ale i ogrom szczęścia. Dawid jest świadomy swojej obecnej pozycji, to on bawił się z tłumem jak Freddie Mercury, można było poczuć się jak na Wembley… Tego jeszcze w Polsce nie było.

Wydarzenie obfitowało w liczne niespodzianki, gigantyczne piękne wizualizacje, petardy, konfetti, fantastyczni goście Quebonafide, Pezet czy Krzysztof Zalewski i Kortez. Ogromne brawa tutaj należą się organizatorom. Ogromne brawa należą się wszystkim fanom i publiczności, która nie zawiodła nawet na chwilę. Największe brawa należą się jednak artystom, to była miazga, to był wieczór pełen wzruszeń i pięknych momentów, które każdy kto tam był zapisze na długo w swojej pamięci.

To był koncert totalny! Ci których nie było, mogą jedynie cholernie żałować. Kiedy ktoś mnie pyta, czy nie szkoda mi kasy na bilety na te wszystkie koncerty, zawsze mówię, że to, co tam zobaczę i usłyszę to moje. Dzisiaj mogę śmiało powiedzieć, że byłabym gotowa wydać każdą sumę, za to, żeby tam być. Tego koncertu nie da się opowiedzieć, nie da się też dokładnie opisać, co właśnie czynię, ale ciężko zebrać słowa w całe zdania. To wydarzenie jeszcze nim się zaczęło, już przeszło do historii. Życzę sobie i wszystkim fanom polskiej muzyki, byśmy mogli na ponad 70 tysięcy gardeł zaśpiewać jakiś refren po polsku, raz jeszcze na Narodowym, i żeby wydarzyło się to szybciej niż dotychczas! 

23:00 zbieram szczękę z podłogi, jestem zachwycona, jestem wzruszona i strasznie żałuję, że to już koniec! 

Kuba Wojewódzki na swoim Facebooku napisał: “Mam 56 lat i czegoś Takiego nie widziałem”. I to jest najlepsza recenzja tego koncertu! 

Reklama