Wojciech Zawioła: Nie jesteśmy Anglią

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Mieliśmy jedyną, niepowtarzalną szansę być piłkarsko jak Anglia. Gdyby Piastowi Gliwice udało się urwać dwa punkty Legii Warszawa w meczu na Łazienkowskiej, mielibyśmy mistrza Polski tak szokującego, jak Leicester na wyspach.

O drużynie, w której kadrze przez cały sezon był Polak Marcin Wasilewski mówiono „lider krótkoterminowy”. I nikt nie mógł mieć żalu do autorów tego określenia, bo też chyba nikt nie spodziewał się takiego zakończenia rozgrywek. Dość powiedzieć, że bukmacherzy płacili 5000:1… Lepiej być nie może, kiedy dobrze się obstawi.

A Piast? Jeśli ktoś przewidział udział tego klubu w walce o mistrzostwo kraju do ostatniej kolejki, zasługuje na szacunek i miano znawcy futbolu. Ktoś powie: przecież trzy lata temu Piast grał w pucharach! Zgoda. Ale od pucharów do mistrzostwa Polski daleka droga. Być może tak długa jak ta, którą klub przebył od transformacji ustrojowej. Było wycofanie z rozgrywek trzeciej ligi, była nawet krótka nieobecność Piasta na piłkarskiej mapie Polski.

Leicester rok temu zajął czternaste miejsce w lidze, uratował się przed spadkiem. Teraz, pod względem funduszy przeznaczonych na pensje dla piłkarzy, jest na siedemnastej pozycji w Premier League. Klub wydał zaledwie niecałe 50 milionów funtów. A największa gwiazda drużyny, Jamie Vardy, jeszcze pięć lat temu grała w siódmej lidze.

Piast jest obecnie najlepszy na Śląsku. Czyli w regionie, w którym wciąż na piedestale są Ruch Chorzów i Górnik Zabrze. W sumie obydwa kluby zdobyły 28 tytułów mistrza Polski. Teraz patrzą z uwagą na Gliwice i być może się uczą. Ten drugi będzie patrzył ze szczebla pierwszoligowego, bo nie potrafił się zorganizować jak Piast. To gliwicki klub jako pierwszy na Śląsku wybudował nowoczesny stadion, to Piast poukładał sprawy organizacyjne na tyle dobrze, by nie przeszkadzały w prowadzeniu drużyny. To Piast wreszcie przemyślał transfery i zatrudnił fachowca w roli szkoleniowca.

Na chwilę moja wyobraźnia oszalała. Podsunęła mi przed oczy mecz Leicester – Piast w… Lidze Mistrzów. Byłoby pięknie. No, ale tytuł zwinęła Legia. Szkoda, bo przydałby się taki „mały” mistrz, dla odświeżenia. Po to, by pokazać tym większym, że mają się wziąć do roboty, bo mniejsi ich „łykają”.

 

fot.: Edyta Bartkiewicz

Reklama